• 1942

        • 12 grudnia 1942

           

          O godzine 22.00 dziesięcioosobowy OS BCh Edwarda Makaruka "Strzały" z obwodu łukowskiego , uzbrojony w 2 pm, 7kb, 2 pistolety, zarekwirował w Liegenschafcie Żabce 2 konie oraz całe wyposażenie warsztatu ślusarskiego, ktre wykorzystano później do produkcji stenów.

           

           J. Czuba ,Akcje zbrojne BCh... ,s. 90

           


          grudzień 1942

          Bitwa stoczona pod Wojdą przez pierwszą kompanie Kadrową BCh por. Jerzego Mara-Meyera z oddziałem niemieckiej żandarmerii

           

           

           


          22 grudnia 1925 r. -urodziła się Janina Nowak w kolonii Białołęka gmina Bródno, w rodzinie działaczy ludowych Józefa Nowaka i Marii Ludwiki z domu Królikowskiej.

          Janina Knyż z domu Nowak, pseudonim "Bożena", w latach okupacji hitlerowskiej kolporterka prasy podziemnej i łączniczka Komendy Obwodu Batalionów Chłopskich na rejon Warszawa Prawobrzeżna, po wojnie sekretarz Zarządu Głównego Ogólnopolskiego Związku Żołnierzy BCh.
           


          27 listopada 1942

          Początek masowej akcji wysiedlania ludności polskiej z Zamojszczyzny tzw. General Plan Ost

           

           

           


          29 listopada 1942

          Rozpoczęcie powstania zamojskiego, walki Ak, i BCh pod Cześnikami, Skierbieszowiem, Wojdą , Wierzbiem, Cieszynem, Zaborecznem, Różą, Długim katem, Lasowcami, Łuszczką i Mirczami oraz akcja „Wieniec II”.

           

           

           


          15 listopada 1942

          OP BCh z obwodu brzeżańskiego, pod dowództwem Kazimierza Szulca, w porozumieniu z naczelnikiem stacji kolejowej Janem Grubiakiem, dokonał wykolejenia pociagu osobowo-towarowego w Głuchej Dolinie pomiędzy Krzywem a Potutorami. Oddział stoczył walkę z zaalarmowaną jednostką Wermachtu z Brzeżan. W walce tej został ranny dowódca oddziału.

           

           

           K.Szulc, wspomnienia... s. 324


           

           

          5 listopada 1942

          Jedenastoosobowy OS BCh Tadeusza Kurowskiego „Leszczyny” z obwodu Łuków, uzbrojony 1 rkm, 2 pm, 3 pistolety i 5 kb, zniszczył bimbrownie we wsi Leszczanki.

           

           

          J. Czuba, Akcje zbrojne BCh…, s.70


           

           

        • Nagłówek

        • http://www.nad-bugiem.com/kultura/historia-regionu/28-historia-obowiazkowa/97-bataliony-chlopskie-w-obronie-zamojszczyzny-czesc-1

           

          bch1 

          Bataliony Chłopskie (BCh) były oddziałami zbrojnymi polskiego ruchu ludowego w latach 1940–1945. Organizacja utworzona została w sierpniu 1940 jako „Chłopska Straż” kryptonim konspiracyjny „Chłostra”, zaś w 1944 roki liczyła sobie już ponad 160 tysięcy żołnierzy. W ten sposób Bataliony Chłopskie stały się drugą co do wielkości orgaizacją konspiracyjną w Polsce.
           

          Główny cel formacji:

          obrona ludności polskiej wsi przed terrorem okupacyjnym oraz eksploatacją gospodarczą

           

          Jedna z najważniejszych akcji organizacji to obrona pacyfikowanej Zamojszczyzny w latach 1942–1943. Koniecznie trzeba tu wspomnieć o słynnych bitwach pod Wojdą i Zaborecznem pod dowództwem Franciszka Bartłomowicza oraz udziale w wyzwoleniu tzw. Republiki Pińczowskiej pod dowództwem Jana Pszczoły.

            tekst_wysiedlenia

          przysiega_BCh

           


          HITLEROWSKI GENERALNY PLAN WSCHODNI przewidywał zniemczenie wielkich obszarów w Europie wschodniej.

           

          bch4

          Na tereny eksperymentalne tego zbrodniczego planu zostały przeznaczone powiaty:

          • zamojski,
          • biłgorajski,
          • tomaszowski,
          • hrubieszowski.

          bataliony


          Masowe wysiedlanie ludności z tych terenów rozpoczęło się 27 listopada 1942 roku i trwało do marca 1943 roku. Opustoszałe gospodarstwa zasiedlali Niemcy z Besarabii, Ukrainy i krajów bałtyckich. Wysiedlenia i kolonizacja Zamojszczyzny to jeszcze jedno świadectwo wyniszczania biologicznego narodów ujarzmionych przez hitleryzm.
           

          HITLEROWCY WYSIEDLILI z 273 gromad około 110 tysięcy ludzi skazując ich na poniewierkę, obozy koncentracyjne oraz okrutną śmierć.

          wysiedlenia

          fot.wikipedia

          W jaki sposób przeprowadzono wysiedlenia na Zamojszczyźnie?

          Akcja ta odbywała się przeważnie w nocy, lub wczesnym rankiem. Otaczano wieś gęstą tyralierą żandarmów, esesmanów, gestapowców, Sonderdienstu, Wehrmachtu oraz Ukraińców - różnie w różnych miejscowościach. Kto usiłował uciekać, do tego strzelano. Wyrwaną z domostw ludność spędzano do przejściowych obozów koncentracyjnych w Zamościu i Zwierzyńcu i do stałego obozu w Majdanku lub wywożono w niewiadomym kierunku.

          Wysiedleńcy mogli zabrać ze sobą wyłącznie parę rzeczy, około 10-20 kg. Gromadzono ich na wiejskim placu, targowisku czy rynku i tam ich selekcjoowano.

          Całą akcję przeprowadzano brutalnie bijąc ludzi kolbami od pistoletów, pejczami, szczując psami i cały czas wrzeszcząc. Często wysiedlenia łączono z pacyfikacjami.

          bch8

          Przygotowanymi furmankami wywożono mieszkańców do obozów znajdujących się w Zamościu lub Zwierzyńcu (pow. biłgorajski). W obozach następowała segregacja. Część wysyłano  do Majdanka lub do Oświęcimiaczęść na roboty do Reichu, a jeszcze innych pozostawiano w ich wsiach jako parobków u niemieckich panów. Ich wzajemne relacje były bardzo złe.

          Niemcy którzy przejęli gospodarstwa zdawali sobie sprawę z tego, że otaczała ich nienawiść, i odraza ze strony Polaków. Postępowanie Niemców tylko wzmagało te uczucia. Byli uzbrojeni, odnosili się do Polaków bezwzględnie, łatwo sięgali po broń, zabijali bez powodu.

          belzec

          fot. madziadem

          Fot. poniżej - partyzanci z oddziału Aleksandra Bauma "Sępa"obwodu lubelskiego.

          bch7

          bch10

          [...] Pierwsze próby wysiedleń dokonane były w 1941 r. w 6 wsiach powiatu zamojskiego. Szeroką ławą wdzierała się germańska kolonizacja w serce Polski. Nie bez znaczenia był fakt, że nazwę miasta Zamość zamieniono na Himmlerstadt. Niemcy postanowili na tych terenach, które stanowiły przeszkodę w ich barbarzyńskim odwiecznym parciu na wschód, „Drang nach Osten”, rozsadzić zwartość polskiego społeczeństwa, rozklinować, zamienić Polaków w swoich parobków, a w końcu ich zniszczyć.

          [...] wiadomość o rozpoczęciu wysiedleń przebiegła błyskawicznie wzdłuż i wszerz całą Zamojszczyznę. W sercach polskich rósł bunt i nienawiść oraz dojrzewała decyzja podjęcia zbrojnego oporu.

          1aa

          2aa

          bch16

          Wysiedlanie rozpoczęto 27 listopada 1942 roku. Objęło ono dziesiątki wsi i tysiące chłopskich rodzin. SS, gestapo, „szupo”, żandarmeria landracka, Sonderdienst i wszelkiego rodzaju inne oddziały niemieckie otaczały w nocy wsie, wyrywając ze snu dzieci, starców, kobiety, dorosłych i młodych, zdrowych i chorych.

          Pierwsze uderzenie skierowali Niemcy w chłopa Zamojszczyzny, w jego żywy, a mocny związek z tą ziemią. Wróg celnie uderzył, wiedział bowiem, że zniszczyć wieś - to zniszczyć nie tylko polskość w podstawowej jej masie, ale również zlikwidować punkty oporu dla działalności podziemnej polskich organizacji, to zniszczyć bazę gospodarczą i zaopatrzeniową nie tylko dla okolicznych miast i miasteczek, ale i miast wielkich, miast takich nawet jak stolica Polski - Warszawa.

          Tysiące przekupek i handlarzy bowiem z narażeniem życia przewoziło z tych powiatów do stolicy setki ton żywności. Tym sposobem udostępniali oni chleb głodującej ludności Warszawy.

          Wysiedlanie szło jak pożar ... nie omijało nikogo i niczego.

          arbait

          Dnia 10 grudnia 1942 r. nastąpiło pierwsze uderzenie BCh na wysiedloną wieś Nawóz w powiecie zamojskim. 8 grudnia przybył do Zamościa komendant główny BCh „Zenon Trawiński” [Franciszek Kamiński] wraz z komendantem okręgu IV (Lublin) „Motyką” [Jan Barański], z planem operacji zakrojonej na szeroką skalę i ścisłymi rozkazami.

          Na odprawę tę przybyli komendanci obwodów BCh: z Tomaszowa – „Grzmot” [Franciszek Bartłomowicz]z Biłgoraja – „Orzeł” [J. Rygiel]. Omówiony plan przeciwdziałania przewidywał zlikwidowanie kilkunastu wsi wokół Zamościa, na skraju terenów wysiedlonych, i przepędzenie osiedlonych tam Niemców.

          bch11

          bch13

          hitler

          Rozkaz Komendy Głównej nakazywał oddziałom BCh w nocy z 27 na 28 grudnia 1942 r. o godzinie 24 zaatakować 12 wsi, w których osiedlono Niemców, zniszczyć domy, ostrzelać kolonistów niemieckich i wypędzić z zajętego terenu, a następnie wycofać się na tereny niewysiedlone. Plan ten przewidywał równocześnie trzymanie odwodów w pogotowiu.

          W wypadku ataku Niemców na wsie polskie, do obrony mają stanąć wszyscy mieszkańcy wsi, zdolni czymkolwiek się bronić: dzieci, chorzy i starcy mają być odesłani do dalszych wsi. Wszelką posiadaną, a dotychczas ukrywaną broń palną należy wydobyć na wierzch i przygotować do walki. Przygotować kosy, siekiery, widły, żelazne drągi, butelki z benzyną itp. narzędzia obrony. Z pomocą zaatakowanym przyjść mają interwencyjne oddziały BCh. Rozkaz mówił również o tym, by wezwać do wspólnej walki inne podziemne organizacje bojowe.

          bch15

          fot. Oddziały BCh obwodu zamojskiego w drodze na koncentrację, zdjęcie pochodzi z Albumu Batalionów Chłopskich.

          22 grudnia 1942 roku, na polecenie Komendy Głównej BCh, przyjechał z Warszawy porucznik „Vis” [Jerzy Mara-Meyer] wraz z trzema kolegami („Stasio”, „Zygmunt” i „Makowski”) i zameldowali się u mnie jako u komendanta BCh obwodu zamojskiego.

          Przywiózł on rozkaz komendanta głównego BCh nakazujący stworzenie oddziału interwencyjnego, pod dowództwem „Visa”, w celu obrony wysiedlonej ludności oraz w razie potrzeby ogłoszenie stanu wojny na terenach bezpośrednio zagrożonych. Oddzielnym pismem komendant główny BCh podporządkowywał porucznika „Visa” wraz z całą przybyłą z nim grupą mnie, jako komendantowi obwodu zamojskiego, i czynił mnie odpowiedzialnym za działalność „Visa”.

          Był to rwący się do bitwy młody, pełen energii i siły człowiek. Przerzucony niedawno z Anglii do kraju, nie znał jeszcze dostatecznie terenu i warunków okupacyjnych i mógł zrobić jakiś nieodpowiedzialny krok. „Vis” i jego koledzy przywieźli trochę broni krótkiej, granatów i amunicji.

          bch17

          W okresie świąt Bożego Narodzenia zwołałem odprawę dowódców kompanii, na której postanowiliśmy włączyć jeden pluton z obwodu zamojskiego w skład formującego się oddziału interwencyjnego, a jednocześnie „Vis” postanowił zwrócić się do komendanta obwodu tomaszowskiego, „Grzmota”, o przysłanie dwóch plutonów.

          Oddział interwencyjny nie mógł być zbyt liczny ze względu na konieczność szybkiego poruszania się po terenie i ciągłej zmiany swego miejsca postoju, by stać się nieuchwytnym. Dowódcy kompanii otrzymali od komendanta obwodu rozkaz utrzymania gotowości bojowej wszystkich oddziałów BCh w pow. zamojskim. Równocześnie mieli oni w oznaczonym czasie wykonać napad na wsie zajęte przez kolonistów niemieckich. W czasie ataku jeden pluton każdej kompanii miał się znajdować w odwodzie, by ewentualnie zabezpieczać tyły.

          Po tej odprawie dowódcy kompanii obwodu zamojskiego, rozjechali się, by wykonać otrzymane rozkazy. Biorąc pod uwagę sytuację, jaka zaistniała w rejonach obwodów zamojskiego i tomaszowskiego w związku z wysiedleniem, zapadła decyzja rozmieszczenia oddziału interwencyjnego w lasach kosobudzkich, w powiecie zamojskim. Lasy te stanowić miały odskocznię do operacji kompanii interwencyjnej na terenach wysiedlonych.

          26 grudnia 1942 roku przybył do tymczasowej kwatery „Visa”, znajdującej się w miejscowości Sąsiadka, pow. Zalmość, dowódca plutonu interwencyjnego obwodu zamojskiego, plutonowy „Sęp” [Henryk Derwecki], z zamojskim plutonem w sile 34 ludzi. Tego wieczoru nastąpił wymarsz plutonu wraz z porucznikiem „Visem” w rejon lasów kosobudzkich. Oddział interwencyjny zatrzymał się w małej miejscowości Wojdzie, liczącej 5 domów - położonej w lasach o 2,5 km na wschód od wsi Kosobudy. Tutaj nadciągnęły 27 grudnia 2 plutony z powiatu tomaszowskiego pod dowództwem plutonowego Jana Danilewicza.

          Dnia 28 grudnia przybyłem do obozu wraz z drugim skoczkiem z Anglii – „Stasiem”. Nocy tej, o umówionej godzinie, dokonano napadów na wsie, w których byli osiedleni Niemcy, tzw. „czarni”.

          Tego dnia w lasach koło Bliżowa (powiat zamojski) doszło do spotkania z oddziałem radzieckim, liczącym trzydzieści parę osób, byłych jeńców, na ogół dobrze uzbrojonych w broń maszynową. Uzgodniliśmy z porucznikiem „Visem” i dowódcą oddziału radzieckiego Wołodinem, że w dniu następnym, tj. 29 grudnia podciągnie on swój oddział do Wojdy. Było to poważne wzmocnienie siły naszego oddziału, niedostatecznie jeszcze uzbrojonego. Ponieważ zauważono, że Niemcy prowadzą rozpoznanie lotnicze nad Wojdą, postanowiliśmy wraz z porucznikiem „Visem” z chwilą nadejścia oddziału radzieckiego cały obóz przesunąć o kilka kilometrów w głąb lasów, w kierunku południowo-zachodnim od gajówki Krzywe.

          bitwa_pod_Wojda

          Ponadto, ze względu na zauważony zwiększony ruch wojsk niemieckich w Zamościu i okolicy - co stwierdził obozowy wywiad - na odprawie w Wojdzie (w gajówce) zapadła decyzja, abym się udał bezzwłocznie do komendanta BCh obwodu biłgorajskiego, „Orła” [Jan Grygiel], celem zmobilizowania i doprowadzenia w lasy kosobudzko-zwierzynieckie kompanii interwencyjnej biłgorajskiej na wypadek konieczności użycia większych sił polskich.

          Jednocześnie skoczek „Stasio” pojedzie do Warszawy, by w Komendzie Głównej BCh wyjednać większą ilość broni z zapasów posiadanych przez ZWZ, a także przedstawić sprawę ewentualnego współdziałania oddziałów tej organizacji w akcji kontrwysiedleńczej. Porucznik „Vis” miał pozostać w obozie jako jego komendant, zreorganizować kompanię, postarać się o uzupełnienie uzbrojenia, czuwać nad szkoleniem, zwłaszcza tych, którzy nie byli wojskowo przygotowani, tym bardziej że do plutonu tomaszowskiego dołączyło się wielu młodych chłopców z wysiedlonych wsi.

          30 grudnia o świcie wywiad doniósł, że do wsi Kosobudy przyjechali Niemcy na kilkunastu samochodach w sile około jednego batalionu. Porucznik „Vis” zaalarmował obóz i zebrawszy pluton zamojski w sile 34 ludzi z kompanii interwencyjnej wraz z kapitanem Wołodinem i jego oddziałem liczącym ponad 30 ludzi podążyli do Kosobud. Tam zaatakowali Niemców. Wywiązała się walka, która trwała od wczesnego poranka do nocy. Niemcom przybywały ciągle posiłki, jednak nie zdołali oni zająć lasu i wyprzeć ze stanowisk naszych oddziałów. Zostało zabitych trzydziestu kilku Niemców. Strat własnych nie było.

          Dowództwo nad kompanią pozostałą w Wojdzie objął jej szef - Danilewicz. Wczesnym rankiem czujki doniosły, że od strony Adamowa, Bliżowa, Zwierzyńca i Wólki Wieprzeckiej podchodzą Niemcy. Dowódca oddziału Danilewicz dał rozkaz obsadzenia i umocnienia przez poszczególne plutony dróg wjazdowych do Zwierzyńca, Bliżowa i Wólki Wieprzeckiej oraz obrony wzgórza od strony Adamowa.

          Oddział BCh liczył około 150 ludzi. Niemcy w sile trzech batalionów, czyli ponad półtora tysiąca [żołnierzy], zdążali ku Wojdzie. Dowódcy plutonów otrzymali rozkaz bronienia za wszelką cenę dróg wjazdowych do Wojdy, a dopiero w ostateczności cofnięcia się z zachodniej strony gajówki do lasu ciągnącego się nieprzerwanie aż do Puszczy Solskiej.

          Padły pierwsze strzały. Zawrzała gwałtowna walka. Strzelał kto mógł i czym mógł. W lesie rozległy się strzały - to okoliczni chłopi atakowali z flanki hitlerowców. Ciężki karabin maszynowy bronił nie zalesionego wzgórza. Młodzi, piętnastoletni chłopcy, którzy nawet nie zdawali sobie sprawy z niebezpieczeństwa, na jakie się narażają, włazili na drzewa, jak np. Janek Wojciechowski z Zubowic, dla lepszego pola obstrzału, i strzelali wprost do podchodzących Niemców.

          wojda_pomnik

          Walka trwała cały dzień. Niemcy, nie mogąc zdobyć Wojdy, podpalili ją kulami zapalającymi. Wieczorem oddział BCh wycofał się w kierunku na tzw. Grabinę. Straty po stronie polskiej wyniosły trzech zabitych, w tym jeden partyzant radziecki. Jeden bechowiec został ciężko ranny, a potem zmarł. Niemców zginęło osiemnastu, a pięćdziesięciu kilku zostało rannych. Łączne straty Niemców pod Wojdą i Kosobudami wyniosły 57 zabitych.

          Niemcy byli zaskoczeni zbrojnym odporem chłopów Zamojszczyzny: akcje uderzeniowe na osiedlonych kolonistów, bitwa z uzbrojonymi oddziałami leśnymi, napady na szlaki kolejowe, przeprowadzone przez różne oddziały - to wszystko ich przeraziło. Zaczęli uciekać z zajętych miejscowości, odmawiać nakazu objęcia gospodarstw po wysiedlonych chłopach polskich. Czuli się bardzo niepewnie - toteż akcja wysiedleńcza w powiecie zamojskim została przerwana aż do lipca następnego roku.

          Bataliony Chłopskie w obronie Zamojszczyzny..., s. 35-41.

          bch18bch19

          bch20

          W artykule wykorzystano grafiki oraz fragmenty "Albumu Batalionów Chłopskich" - Wydawnictwo:    Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza. Album stworzony został w oparciu o zbiory fotograficzne Zakładu Historii Ruchu Ludowego przy Naczelnym Komitecie Zjednoczonego Stronnictwa Ludowego. Zbiory ZHRL pochodzą przeważnie z darów byłych żołnierzy, dowódców oddziałów i członków komend BCh.

          bataliony_1

          Artykuł powstał dzięki uprzejmości pana Jana Serafina, który udostępnił nam wiele materiałów oraz Ludowej Spółdzielni Wydawniczej.

          Serdecznie dziękujemy za pomoc.

  • RODO

  • DEKLARACJA DOSTĘPNOŚCI

    • Logowanie

    • Kontakt

      • Szkoła Podstawowa Nr 109 im. Batalionów Chłopskich w Warszawie
      • 22 277 11 23
      • ul. Przygodna 2 03-991 Warszawa 03-991 Warszawa Poland
  • Nagłówek

  • Liczba wizyt

    liczba odwiedzin: 1790
  • Galeria zdjęć

      brak danych